Biblioteka Publiczna

w Dzielnicy Żoliborz m.st. Warszawy


KOMENTARZE DOPISANE PRZEZ: Smaku



Smaku

Posty:27

Dotyczy: Człowiek z Wysokiego Zamku
Wysłany: 2024-02-20 10:31:44


Bardzo ciekawa historia alternatywna, o świecie po II wojnie światowej, w którym wojnę wygrali Niemcy z Japończykami. Książka ma klimat i styl amerykański. Fajnie się to czyta. A w drugim rozdziale zauważyłem, że autor był przed panem J.A. Zajdlem z Polski o ok. 20 lat chyba w kwestii "koalangu", czyli języka kojarzeniowo-aluzyjnego, który jest szyfrem metaforycznym opartym na aluzjach poetyckich. Treści informowane takim szyfrem mogą być jawne i publicznie dostępne, a systemy komputerowe lub osoby nie wtajemniczone nie powinny zrozumieć przekazu lub mogą rozumieć w sposób inny, niż zgodnie z realną treścią wynikającą z intencji informacyjnej nadawcy. Hmm... przykładowo "Ten pies znowu buszuje w zbożu!" może oznaczać, że jakiś policjant znowu przegląda komentarze ludzkie na dziwne cele osób innych oraz na cele kradzieżowe i administracyjne przeciwko osobom. Zaazotowanym ziemnym, koksowniczym 4. Tu radio Paradyzja. Świat systemu wita! Przewidujemy ładną pogodę i przejaśnienia, wiatr zmienny dookolny umiarkowany, a potem będzie wieczorynka... hmm... pan Philip K. Dick był człowiekiem i starał się przetrwać w systemie amerykańskim w latach 50-tych i 60-tych XX wieku, jak pan John Carpenter w latach 70-tych i 80-tych... w Polsce było podobnie za komuny i aktualnie XXI wiek znowu jest tak samo. Świat systemu. Niemcy i margines społeczny, tudzież tępogłowi chłopi na stanowiskach, zawsze muszą próbować wygrać z ludźmi systemowo, oczywiste... robaki wiecznie marzą o byciu Panami i żeby rządzić światem i ludźmi i wszelkimi dobrami planety systemowo i "z decyzji", hmm... typowe i niezmienne, takie rasy, oczywiste... klasyka! A komentarze i opowieści ludzkie oraz autorów można by usuwać z istnienia zanim zaistnieją, żeby nie było problemów systemowych, propagandowych, ideowych, etc. w świecie systemu. Potrzebna jest cenzura wsteczna i prewencyjna oraz systemy monitoringu i analiz w celu realizowania porządków na Ziemi i unikania zagrożeń systemowych wynikających z przeszłości, aktualnych i potencjalnych w przyszłości w trybie czasu rzeczywistego bieżącego anno domini. Lubię to! Niezły kosmos, brzmi jak real, oczywiste... każdy i wszystko co istnieje musi mieć swoje miejsce prawidłowe w systemie stanowisk, uznań, dokumentów, przepływu finansów, rejestrów i prawidłowego zachowania zgodnie z... w końcu kiedyś musi im się udać, albo, hmm...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa
Wysłany: 2024-02-16 17:06:00


Kończę właśnie tę grę, zostało mi ostatnie śledztwo, o egipskim skarabeuszu. I okazało się, że nadal te przygody mnie ciekawiły, po przeczytaniu wcześniej tomu z Ireną Adler. W sumie mam za sobą 5 zagadek, a nadal z niecierpliwością oczekuję tej ostatniej, o skarabeuszu. Czyli okazuje się, że te komiksy-gry mogą zaciekawić i dają Czytelnikowi naprawdę dobrą zabawę, a po każdej kolejnej zagadce chciałoby się kolejną! Podobnie jak z oryginalnymi opowiadaniami o Sherlocku Holmesie. Już prawie wszystkie przeczytałem, ale wiem, że jeszcze mi kilka zostało i na pewno muszę kiedyś mieć zaliczone 100% wszystkie zagadki, oczywiste. Podobnie działa z tymi komiksami - grami paragrafowymi. Wiem, że jak przejdę ostatnie śledztwo, to z przyjemnością jeszcze przejrzę rozwiązania i rekonstrukcje zdarzeń, więc radością jest wyciągnąć z tych książeczek wszystko, ile się tylko da, aż mi wystarczy. I potem chętnie zagrałbym w następne części, oczywiste, hmm... dokładnie tak samo, jak z opowieściami pana Artura Conan Doyla, przysięgam! W zagadce o człowieku z amnezją myślałem, że utknąłem dziwnie, bez możliwych dalszych informacji, nie wiadomo w jaki sposób! Jak można czytać i nie widzieć, co dalej robić? I okazało się, że to, co opowiadałem w komentarzu do "Pojedynku z Irene Adler", że trzeba uważać, żeby nie zgubić tropów, okazuje się absolutnie nie żartem dziecięcym! Naprawdę. Mogę zdradzić, gdzie utknąłem... na cmentarzu! Nie łatwo jest odnaleźć włóczęgę. Naprawdę. Albo przynajmniej ja nie zauważyłem i myślałem, że ta gra jest zepsuta, po prostu, a okazało się, że po prostu trzeba być uważnym, jak prawdziwy detektyw! No i właśnie, hmm... naprawdę genialne książeczki! Muszę poszukać kolejnych tomów gdzieś, bo tu w bibliotece chyba nie mają, hmm... ewentualnie zapytam we Francji, czy mają inne tomy. Znam j. francuski, to sobie poczytam przynajmniej to, czego nie ma w Polsce. Hura! Zawsze jest jakieś rozwiązanie! Całe szczęście...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Sherlock Holmes : pojedynek z Irene Adler
Wysłany: 2024-02-12 17:43:13


Bardzo dobry komiks w formie gry paragrafowej. Prawdziwe zagadki detektywistyczne! Męczyłem się długo nad pierwszym śledztwem i nadal nie jestem pewien, czy zebrałem wystarczające dowody do wskazania zabójcy malarza. Potem drugie śledztwo. To już długa, prawdziwa przygoda! Jak w filmie. Akcja idzie do przodu, nieoczekiwane zdarzenia, trzeba przejść kilka etapów tej historii, bo nie tylko zamordowano młodą kobietę, ale jeszcze na dodatek zaginął dr Watson! No genialne przygody i prawdziwe zagadki! Bardzo polubiłem! Szkoda, że kiedy byłem młodszy nie było takich gier w Polsce. Teraz przynajmniej sobie odrabiam zaległości z dzieciństwa. To nie są proste gry, na pewno nie dla dzieci! Oczywiste. Te dwa śledztwa były super, ale nadal mam niedosyt, muszę zagrać w kolejne zagadki! Pewnie jak przejdę "Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa", to może mi się już znudzi, bo ile można? Oczywiste. No ale zobaczymy, etapami. Jeszcze męczę się na razie nad tym drugim śledztwem tutaj, w tych przygodach, gdzie gra się z Ireną Adler.
Polubiłem to!

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Temat na pierwszą stronę
Wysłany: 2022-05-23 15:41:35


Ostatnio przeczytałem tę książkę i bardzo mi się spodobała, mimo, że znam dotychczasowe powieści autora i trudno byłoby się spodziewać czegoś nowego, dobrego, oczywiste... pierwsze wrażenie miałem negatywne, wydawało mi się, że "to jakaś depresja!", że autor nie ma już czego wymyślić na stare lata, więc ciągle tylko powtarza teorie spiskowe w różnych wersjach, które w końcu muszą zacząć nudzić i denerwować Czytelnika, jak przykładowo "Cmentarz w Pradze", oczywiste... no bo ile można? Przesada, oczywiste... ale jakoś przebrnąłem przez pierwszy rozdział, potem drugi i stwierdziłem, że krótkie czytadło, szybka akcja, raz dwa i będzie po problemie, przynajmniej będę wiedział, że zaliczyłem tę książkę. I rzeczywiście w końcu polubiłem, w trakcie czytania nawet, bo znowu dość śmieszna się okazała, jak komedia "Cmentarz w Pradze", przykładowo... "opowieść paranoiczna", bym to nazwał... ale w klimacie komediowym, a jednak zupełna depresja, sami nieudacznicy, zbieranina poszkodowanych przez życie ludzi w różnym wieku i nagle mają okazję wziąć raz w życiu udział w prawdziwym projekcie wydawniczym! Sukces! Niezła impreza się kroi nareszcie!... i okazuje się, że to totalna depresja, aż żal, bo z założenia zleceniodawcy, ten projekt ma nie wypalić, hmm... no zagłada ostateczna, oczywiste... robiło mi się przykro co chwila, czytając, bo zrobiło mi się szkoda tych wszystkich ludzi tam zatrudnionych do projektu, hmm... a tak się starali!... a byli tragicznie skazani na porażkę już z założenia, nie musząc o tym wiedzieć, hmm... same tragedie w tym życiu, typowe, oczywiste... ważne, żeby ludzie mieli co robić w życiu i mogli ufać, że to, co robią jest ważne, hmm...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Drugie życie
Wysłany: 2021-01-13 13:56:58


Bardzo ładna okładka. Szukam "Klucz do apokalipsy" - genialna przygoda, którą kiedyś w kawiarni czytałem przy kawie i piwie w Olsztynie w podziemiach na rynku, była super atmosfera, jak powinno być w kawiarniach, śliczna, młoda kelnerka przechadzała się po piwnicy z brukowanymi ścianami "kocie łby", lub tak mi zostało w pamięci tylko, hmm... może to lochy były jakieś..., papieros, kawka, piwo, wszystko tak smakowało, że ojej, kurde... pyszności... no i ta przygoda na dodatek, można by sobie godzinami tak spędzać czas, aż przeczyta się całą książkę, oczywiste... i teraz patrzę na okładkę i widzę śliczną, genialną sylwetkę dziewczyny, no nie wiem, jak mam się oderwać teraz, hmm... no kurde, to jest tak śliczne, Boże, kurde... pyszności... nie znam tej książki, ale chyba sobie ją pożyczę, normalnie, hmm... ciekawe, czy to będzie podobne do "Miejsce dla dwojga"? Hmm... mieć takie znajome piękne, młode, genialne w myślach, to kurde raj jakiś, normalnie, oczywiste, hmm... żeby kiedyś można było mieć naprawdę, jak mi się ta kawiarnia przypomina w Olsztynie... potem inne kawiarnie... setki kawiarni, hmm... czasem zastanawiam się, czy pan Marcin Wolski mnie znienawidzi, jako facet, że uwielbiam jego książki, niektóre przynajmniej, hmm... polityką się nie zajmuję, oczywiste, no ale dziewczyny, tajemnice, przygody, kawiarnie, kurde... technologie XXI wiek, hologramy, marzenia jak realne, hmm... kurde, jakie to piękne żyć w XX wieku i wiedzieć, co dostępne dla człowieka nawet w XXI wieku, hmm... póki jeszcze człowiek w miarę zdrowy, młody... w miarę, hmm... kurde... muszę cofnąć czas i spróbować tych wszystkich wirtualnych gier w realu chyba. Ciekawe, czy to będzie jeszcze przyjemniejsze, hmm... zaczęła mnie zaciekawiać ta książka po okładce, hmm... przypomniał mi się ten mostek z dzieciństwa, nad kanałkiem z Przymrużeniem ucha", hmm... jak w Wahadle Foucaulta trochę, historia tego Belba i fujarki, hmm... i chłopaków z podwórka, hmm... ciekawe to wszystko w życiu człowieka, oczywiste...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Godzina pąsowej róży
Wysłany: 2019-09-18 15:47:54


Pamiętam z dzieciństwa bardzo fajny film czarno-biały "Godzina pąsowej róży", od zawsze lubiłem takie tematy przenoszenia się w czasie, moją ulubioną trylogią współczesną filmową tego typu jest "Powrót do przyszłości", oczywiste. Poza tym "Wehikuł czasu" H.G. Wellsa zawsze w pamięci, do przeczytania, jakoś w początkach XXI wieku jeszcze dołożyła mi się na półkę książka A. Pilipiuka do tematu "Dzień wskrzeszenia" - też bardzo fajne opowiadanie, ma klimat, jaki trzeba, że czuć historię i całą przygodę, tak samo, jak we wcześniej wymienionych, chociaż przenoszenie w przyszłość, to zawsze nie lubiłem, bo to zmyślenia o potworach, o dziwnym świecie kosmicznym, zupełnie tego nie lubię i mnie nie ciekawi, oczywiste. Za to w przeszłość to super, oczywiste, bo z całej przeszłości ja też wynikam jakoś i ciekawe, jak można by się zachowywać i co robić, gdyby tak się przenieść w przeszłość, a na dodatek gdzieś jest moja rodzina cała, w którykolwiek wiek by się przenieść, czy czas w przeszłości, zawsze gdzieś można poszukać swojej rodziny żywej, nawet sprzed tysięcy lat i popatrzeć, co robią i jak żyją i pomyśleć, że to moi dziadkowie, a ja potem mam być za ileś lat, czy wieków, w ich rodzinie, hmm... Genialna przygoda, oczywiste...

Zawsze sobie pamiętam i czasem przypominam, że muszę wreszcie przeczytać tę książkę, bo film znam, genialny jest, oczywiste, no ale książka nadal czeka, już całe życie prawie i wiem, że kiedyś muszę ja przeczytać. Przyjdzie czas, nie spieszy się, oczywiste, ważne, żeby... może zdążę, zobaczymy...

Jakieś stare wydanie muszę znaleźć, bo tych nowych to nie tykam, oczywiste, a poza tym Siedem Rogów, to źle mi się kojarzy, jak coś ze świeczników siedmioramiennych, coś to złe chyba musi być, albo szatańskie coś, ja jestem bardzo wrażliwy na znaki, symbole, na wszystko, od razu z czymś kojarzę, jak w tym filmie znanym "12 małp"... nikt nie wierzył, że to mafia, hmm... a wystarczyło kojarzyć dobrze, proste, oczywiste.

OK. Tak, czy inaczej w razie czego zawsze szukam starych wydać, nowych nie, oczywiste...

Kiedyś przeczytam, na pewno, oczywiste... klasyka... super...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Filozofia
Wysłany: 2019-09-18 13:43:53


Pamiętam, że dość podobała mi się ta książka, bo najpierw czytałem Psychologia - prosto wyłożona" A. Sperling ta książka o psychologii jest genialna, warto ją znać i mieć, przejrzeć, poczytać i wszystko się wie o psychologii, można zapomnieć temat i wrócić do normalnego życia, jak opisano w książce i jak każdy człowiek wie samodzielnie z życia i codzienności, oczywiste - jednak ktoś opisał zwyczajność i trochę historii, a o prostych rzeczach czasem nie łatwo opowiedzieć, więc przynajmniej na gotowe, no i super, oczywiste.

I ta Filozofia była do serii, więc też ją potem przeglądałem i chyba była też dobra, nie pamiętam dokładnie, ale wszystko, co ważne, w jednej książeczce jakoś w miarę zawarte i wyliczone po punktach, po historii - chronologicznie, po rodzajach / sposobach myślenia w zależności od epoki, szkoły filozoficznej, etc.

W miarę całość filozofii od początków ludzkości do aktualnie - zawarta w jednym zbiorku, no i super, oczywiste.

Wiedząc po całości czasu i historii jak było i jak próbowano i co robiono, myślano, etc. - łatwiej widzieć świat rozumnie i naturalnie i prawdziwie dzisiaj, oczywiste.

Gdyby mieć zbierać sobie małe zbiorki nauk po całości tematu w jednym miejscu, w razie czego, żeby mieć i móc zerknąć na informacje, czy szczegóły jakieś, kiedy coś potrzebne - to akurat te dwie "Psychologia" i "Filozofia" z tej serii pewnie wystarczają każdemu człowiekowi.

Na pewno innych bym nie potrzebował, bo w tych jest wszystko napisane, reszta to wiadomo, kogo co ciekawi, to sobie szuka więcej, a jak by nie było, nie zmienia to nigdy świata i rzeczywistości i nauki czyli, nawet wiecznie, oczywiste.

Fajna rzecz, lubię to, oczywiste.

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Dialogi
Wysłany: 2019-09-11 16:43:19


O, tę książkę pamiętam - to wydanie, bo miałem własne, to by się zgadzało, bo jakoś w 90-tych latach ją sobie kupiłem i stała na półce wiele lat potem jako wartościowa, piękna rzecz. Podobała mi się, ładne wydanie, takie "złocone" jakieś i czerwone, czy rubinowe, ma swój widok i smak, czy klimat, jako książka, że tak powiem, hmm... ciekawe... gdzieś ją mam pewnie, jeśli nie sprzedałem potem.

Fajne wydanie, w twardej okładce, ładne, bogate takie, stoi sobie na półce, jak coś klasycznego, wartościowego, taki zbiorek fajny.

A na dodatek te dialogi zebrane są akurat tymi dość najbardziej ciekawymi, które jeśli się przeczyta i pozna, to ma się informacje o wszystkim, co potrzeba, po trochu i można kontynuować poszukiwania zagadek i informacji i nawiązań, etc. - w innych dialogach, no ale w tym zbiorze ma się te wszystkie, które są potrzebne do gier przygodowych typu "Indiana Jones & The Fate of Atlantis", przykładowo, hmm...

Mając ten zbiorek, da się znaleźć resztę, oczywiste.

Potem, to już trzeba samodzielnie, każdy poszukiwacz i odkrywca zagadek wszechświata sam potem wie, lub odkrywa, którymi drogami trzeba iść, co sprawdzić potem, które dialogi by się przydały jeszcze do uzupełnienia, do kompletu informacji w danym temacie, etc.

... potem i tak mijają wieki, wiadomo, jak to w Tajnych Spiskach, a templariusze i św. Graal na pewno też muszą być w to zamieszane, lub zamieszani, oczywiste... hmm... zależy, czy Graal to święta krew rodowa, czy kielich, czy osoba jakaś, albo istota, hmm... a templariusze pracują w ukryciu przez wieki, ale jako osoba, osób wiele, system, czy schemat nieistniejący...

... i czy na Krecie da się odnaleźć wszystkie kamienie i ułożyć zgodnie z mapą, żeby otworzyć Gwiezdne Wrota... kiedy promień padnie dokładnie w dzień przesilenia letniego, jak u Szekspira i Kochanowskiego w Pieśni o Sobótce Świętojańskiej podczas snu nocą letnią, hmm...

Potem i tak trzeba uporządkować i zebrać od nowa wszystkie informacje, a potem od nowa, oczywiste...

Potem dopiero "Wahadło Foucalta" Umberto Eco, "Nowa Atlantyda" Francisa Bacona, potem "Pan Samochodzik" Nienackiego, potem obrazy Salvadora Dali, potem "Magia Cudów" o magii hawajskiej ludów i kahunów polinezyjskich... etapami...

... podwójna natura człowieka na pewno musi wynikać z "Uczty" Platona, albo z tych połówek biletów od jednego człowieka z czterema rękami i dwoma twarzami, na pewno poganie, Thorgal, i runy się przydadzą, oraz Światowid i bogowie o czterech twarzach zgodnie z różą wiatrów, hmm...

Idealne formy muszą być na pewno nieistniejące realnie, dopóki ich się nie zrealizuje Demiurgiem w materii przyziemnej prostackiej, w ograniczeniu zgodnym z materią kształtowaną ideami wiecznie doskonałymi, pozamaterialnymi i pozaczasowymi do czasu rozpoczęcia kreacji w procesie stworzenia Królestwa i Korony w Malchut, poprzez dmuch wielkiego wybuchu, jak Kabała powiada... hmm...

Super zbiorek dialogów istotnych.

Fajne wydanie, lubię to, warto mieć, lub znać przynajmniej, oczywiste...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Karolcia
Wysłany: 2019-09-11 15:19:54


Bardzo dobra książka, klasyka nieśmiertelna, wiecznie dobra i dla ludzi, jak dla mnie, oczywiste.

Czytałem w dzieciństwie i spodobał mi się temat magii tego typu, co w książce, bo chyba każde dziecko tak sobie czasem myśli, "gdyby tak mieć taki czarodziejski pierścień, jak w Arabeli" - można by tylko pomyśleć życzenie, przekręcić na palcu pierścień i gotowe. No to jest dopiero zabawa, a jaka władza! Kurde... ech...

Pamiętam, że zastanawiałem się, że trzeba by taki czarodziejski pierścień chronić i pilnować, żeby mi nikt nie ukradł, oczywiste, no ale pewnie warto by było się starać, żeby tylko nikt nie ukradł i nie zabrał, oczywiste... żeby tylko mieć taki pierścień, hmm...

A tu o zaczarowanym koraliku - przy przeprowadzce z reguły coś się zawsze znajduje za szafami, w szufladach dawno nie otwieranych, to jak przy porządkach po latach, wiadomo:

"O! Nawet zapomniałem, że mam te rzeczy ciągle! 100 lat temu gdzieś wrzuciłem i są! Hura! Ale czad!"... tak wyglądają z reguły porządki w pokoju, w piwnicy, na strychu, albo przy przeprowadzce, oczywiste...

... a ten mały niebieski guziczek?

- To chyba koralik jakiś, nie wiem, skąd się tu wziął nawet, pewnie skądś odpadł... o, jaki zakurzony, trzeba podmuchać i wytrzeć, jak arabskiego Dżina w butelce...

... o kurde!... jakiś duch!... jak w opowieści o Złotej Rybce, pewnie, hmm...

- Spełnię twoje... poczekaj, zaraz sprawdzę, hmm... mogę spełnić jeszcze 15 życzeń, ale nie więcej...

- A czemu tylko 15?

- Więcej nie mam siły po prostu...

- Ach. A mogę mieć jedno życzenie?

- Masz 15.

- Wystarczy mi jedno.

- Jakie?

- Chciałbym nieskończoną ilość życzeń.

- Hmm... przebiegłe życzenie, muszę pomyśleć - liczy i sprawdza Złota Rybka...

Trochę jak w "Szninklu", w takim komiksie dla dorosłych, gdzie też były tylko trzy życzenia, potem trzeba sobie radzić samodzielnie, oczywiste... magia czasem może zadziałać, w jakiś cudowny sposób niewyjaśniony, ale tylko w naprawdę, ale to naprawdę trudnej sytuacji, kiedy nie można czegoś zrobić samodzielnie...

Fajnie byłoby mieć taki koralik, tylko żeby właśnie nie wyblakł... wszystkie magie kiedyś muszą się skończyć, to chyba zależy od jakiejś energii, albo coś, hmm... ciekawe to jest.

Może kiedyś uda mi się znaleźć jakiś magiczny artefakt, czy coś, który będzie działał wiecznie. Ciekawe, czy taki istnieje... hmm...

Muszę szukać nadal... kiedyś znajdę, zobaczymy. Trzeba nie ustawać, aż znajdę...

Magia to piękna rzecz dla człowieka, oczywiste... żeby tylko mogła być prawdziwa, ech...

A może jest, tylko właśnie trzeba by umieć znaleźć taki koralik, albo Dżina w butelce, chyba muszę jechać do Egiptu, zapytam, poszukam, póki jeszcze czas na marzenia, hmm...

Może ktoś na świecie się na tym zna... ciekawe, hmm... muszę to sprawdzić, wait...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Tajemnicza wyspa T.1
Wysłany: 2019-09-10 12:34:14


Czytam właśnie wersję po francusku, z Francji mi przysłali, bardzo ładne wydanie, pełno starych rysunków, przegląda się tę książkę, jak jakiś film, normalnie... pod każdym rysunkiem jest cytat z tekstu, więc można przeczytać całą książkę, tylko skacząc po rysunkach do przodu, hmm... bardzo fajne.

Wydaje się, że to gruba książka, długa historia, ale tak nie jest, raczej bardzo krótka dość, bo każdy rozdział to tylko jakaś scenka kolejna, krótkie wydarzenie opisane, więc można sobie tak czytać, jakby się oglądało film w odcinkach, w jednym rozdziale spadają na wyspę w czasie burzy, w następnych rozdziałach rozbitkowie starają się jakoś sobie radzić na wyspie, po wypadku no i tak opowieść się ciągnie, jak w rzeczywistości dość, bo jak spadli, to trzeba się odszukać najpierw, sprawdzić, gdzie się jest, rozejrzeć dookoła, potem sprawdzić, kogo brakuje, potem pogadać o tym i coś zaplanować, co teraz, potem może jakieś jedzenie, potem jakieś schronienie, potem może ogień by się przydał do pieczenia jedzenia i żeby ciepło było, potem co dalej... gdzie my jesteśmy dokładnie, trzeba by zwiedzić tę wyspę trochę, co tu jest lub kto i jak się stąd wydostać teraz, hmm... i tak opowieść mija, lub się ciągnie, rozdziałami, ale jakby tylko krótkie scenki, wydarzenia konkretne, inne, kolejne, w każdym rozdziale no i wychodzi ok. 800 stron, hmm...

... a najgenialniejsza niespodzianka to na końcu książki, na liście innych tytułów tego autora:

- Paryż w XX wieku - to dopiero wizje przyszłości, hmm...
- O wampirach w Karpatach
- O jakimś zielonym promieniu - muszę to sprawdzić, co to za historia
- O lodowym Sfinksie, jakaś kontynuacja thrillera Edgara Allana Poe
- inne o rozbitkach i Robinsonach Cruzoe

... i pełno innych historii, zupełnie różnych, muszę kiedyś zrobić porządek z tematami, o których pisał Juliusz Verne, ciekawe przygody i historie. Chyba najwięcej napisał o tych balonach i wyspach i statkach i rozbitkach, że trzeba sobie radzić jak Robinson Cruzoe, ale za to te inne są inne, trzeba je wyłapać i odseparować i sprawdzić, o czym są.

Bardzo fajne, ciekawy komplet opowieści, mam roboty jeszcze na rok pewnie, żeby to posprawdzać wszystko, czad.

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Tajemnica zamku Karpaty
Wysłany: 2019-09-10 12:20:40


Ostatnio przeglądam książki Juliusza Vernea po francusku, nawet jedną sobie kupiłem i czytam właśnie Tajemnicza wyspa i na końcu w książce jest lista innych tytułów tego autora, no i właśnie o tych Karpatach mnie dość zaciekawiło, bo brzmi w recenzji, jak coś o wampirach - Transylwania, czyli Dracula i wampiry pewnie, hmm...

Nigdy bym nie przypuszczał, że Juliusz Verne napisał coś o wampirach w Transylwanii, pełno filmów każdy zna o wampirach, no ale taka książka, znanego autora? Zadziwiające, nie do wiary, muszę to przeczytać. Może mi przyślą z Francji, ładne wydanie jakieś, bardzo to ciekawe, niewiarygodne, nieprawdopodobne, normalnie, hmm... zobaczymy.

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Miejsce dla dwojga
Wysłany: 2019-09-03 17:12:27


Ten okres od 1998 roku do 2005 to dość dziwny czas, nieistniejący, pusty jakiś, hmm... świat skończył się w Polsce w roku ok. 1998 jakoś, potem już tylko pustka, aż do dziś 2019 rok... 20 lat znikniętego świata, ciekawe dlaczego i co się wydarzyło pod koniec XX wieku w Polsce, hmm...

Ta książka jest bardzo fajna, ten chłopiec opisany w książce, czy mówiący w książce, nie pamiętam dokładnie teraz, po latach, dawno czytałem tę książkę, hmm... w każdym razie wykazywał objawy typowe chyba dla stanu wiejskiego, ale w miastach tak samo można się czuć, kiedy nie ma się kontaktu z codziennością ludzką zorganizowaną jakąś, że świat staje się jakby wiejski na polu, a przecież to miasto, przykładowo, hmm... pusto, jak jakieś powietrze tylko, czy mgła lekka, człowiek leży w łóżku i gapi się w sufit, zaczyna widzieć świat w myślach szarych, wszystko widać oczami duszy szarej, pustej, ledwo istniejącej, jak mgła, hmm... i można sobie tak w myślach podróżować nawet i najgorsze by było, gdyby nagle coś wyrwało z ciała, czy oderwało człowieka i poleciałby dalej lekko, jak myśli lekkie, szare, jak duchy, gdzieś w dal, hmm... a potem ratunku, jak teraz się obudzić, jak wrócić do swojego ciała, przecież chciałem tylko odpocząć trochę, z miesiąc, dwa, rok, trzy lata, wyspać się tylko, nic nie robić, hmm... odpocząć... aż człowiek znika jak duch, oczywiste...

Potem dopiero zaczyna się dziać, oczywiste...

Ten film amerykański chyba, "Deja Vu", kojarzył mi się z tą książką, że ten chłopiec latał po mieście jak obserwowano tę kobietę w tym filmie, to ten z tej książki też tak umiał i mógł, tylko nie bardzo wiedział, jak się skontaktować, hmm... same tragedie zawsze, wiadomo, oczywiste...

Zastanawiałem się czytając, czy gdybym tak umiał podróżować sobie w sposób kontrolowany, że potem bym mógł sobie wrócić do mojego ciała z powrotem po takim przelocie, to gdzie bym najpierw poleciał i oczywiście od razu myśli automatyczne, wiecznie te same pewnie, oczywiste, hmm... najpierw zacząłbym odwiedzać wszystkie swoje ulubione koleżanki, które mi się podobały, oczywiste... hmm... tylko zerknąć, zobaczyć, jak żyją na co dzień, hmm... przecież nikomu bym się potem nie chwalił i nie opowiadał, oczywiste...

Ciekawe jest zakończenie, że w jednym samochodzie jedna osoba, a pasażerów dwoje, hmm... ciekawe to jest, kojarzy mi się od razu z podwójną naturą duszy człowieka, że człowiek inteligentny zawsze z natury jest we dwoje, oczywiste... niektórzy tego nie wiedzą i mogą traktować jako magię, albo objawy psychiatryczne, przykładowo, dlatego NIGDY się o tym nie opowiada nikomu, to zawsze prywatna tajemnica i trzeba oczywiście zaprzeczać, tak lepiej, oczywiste...

... a potem zawsze ktoś pyta "czemu pan / pani" do siebie coś mruczy? Z kim pan / pani rozmawia?

- Ze sobą... myślę sobie...

No i właśnie... ale to trzeba być inteligentną osobą, żeby mieć objawy naturalne prawidłowe, oczywiste... inni myślą, że ktoś ma rozdwojenie jaźni, albo jest opętany przez jakiegoś ducha, typowe, oczywiste...

Najważniejsze w równowadze umysłowej i w życiu człowieka inteligentnego jest zachować równowagę i kompromis oraz porozumienie w relacji dwojga, oczywiste... haha...

Potem ludzie oglądają filmy i twierdzą, że świat jest ciekawy, a najciekawsze są thrillery takie dla osób inteligentnych, no chyba nie Blob, oczywiste...

- To nie jest sen... to nie jest sen...

- Wszyscy mamy od jakiegoś czasu te same sny...

- ... to nie jest sen... przekazujemy informację o przyszłości...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: O dziewczętach dla dziewcząt
Wysłany: 2019-09-03 15:43:09


Bardzo fajna książka, mam swoją własną, właśnie takie stare, znane, ładne wydanie z dawniejszych czasów, z czasów mojego dzieciństwa jakoś.

Bardzo miło się czyta i przypomina mi się świat mojego dzieciństwa, normalnie, jakby mnie przenosiło w czasie, podczas lektury, jak jakaś magia, hmm...

Bardzo ładne rysunki tam są i okładka, jak się rozłoży książkę okładkami obok siebie, to wychodzi widoczny cały, duży rysunek - nie wiem czemu, ale jakoś kojarzy mi się wszystko z francuskimi dziewczynami, jakiś styl typu "bon ton", lub coś, hmm.. nie wiem, ale bardzo ładne i ładnie napisane, bardzo fajna opowieść.

Jedno zawsze przychodzi mi do głowy, przeglądając, czy czytając tę książkę, albo dwa nawet:

- piękna książeczka dla grzecznych dziewcząt "bon ton", jak z francuska coś, normalnie i od razu kojarzą mi się takie miłe, grzeczne, ułożone, inteligentne dziewczyny z okolic Wrocławia, nie wiem czemu, ale tam są inne rodzaje, czy rasy dziewczyn chyba, takie inne właśnie, hmm... grzeczne, miłe, uczące się, posłuszne, etc., ciekawe...

I teraz drugie, trochę związane może nawet:

- ci, którzy czytali tę książeczkę i lubili, pewnie są nadal tacy, jak byli, ale na pewno nie mają rodzin, hmm... bo to nie łatwo kogoś znaleźć będąc inteligentną, dobrą, grzeczną osobą, oczywiste...

Hmm... no i właśnie. Ta książka tak pięknie opowiada, pokazuje świat grzecznych, normalnych, zwyczajnych ludzi, wszystko piękne i super w społeczeństwie inteligenckim, że tak powiem, a potem ciekawe, kto mając wszystkie możliwe przygotowaina do życia społecznego, rodzinnego, zawodowego i każdego możliwego, zakłada szczęśliwą rodzinę i żyje przykładnie, jak się wie, uczyło, dowiadywało i marzyło pewnie, hmm... ciekawe... no i właśnie. Piękna książeczka, tylko co potem, hmm... i tak ludziom zostaje pewnie a potem płacz... ciekawe...
Bardzo fajna książka, stoi u mnie na półce. Ta druga część do serii też jest bardzo fajna, z tych starszych wydań, że obie tworzą serię "O chłopcach dla chłopców" - podobna jest, taki sam klimat opowieści chyba, tak mi zostało w pamięci. Fajne rzeczy, klasyka jakaś pewnie. Potem ludzie za tysiąc lat będą szukać i pytać, czy kiedyś naprawdę ludzie żyli w takim świecie? Czy to prawdziwy świat był? Hmm... i trzeba będzie potwierdzać i opowiadać o latach 80-tych, przykładowo, hmm... i o planach i życiu ludzi z tamtych czasów...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Psychologia
Wysłany: 2019-09-02 17:24:22


Bardzo fajna jest ta psychologia, jeśli nie genialna, przynajmniej dla mnie. Gdybym miał na zawsze być zesłany na bezludną wyspę jakąś i szybko musiałbym łapać książki na drogę, które zdążę złapać, aby szybciej, to w zakresie psychologii to byłaby jedyna, którą bym szybko łapał, żeby tylko na pewno mieć ze sobą i mogę odpocząć, uff... mogę być spokojnie zesłany i wiem, że mam co robić i mogę sobie czytać przez wieczność potem, uff, inaczej to nie wiem, hmm, zagłada, oczywiste...

Inne książki już nawet nie są nikomu potrzebne do psychologii, bo w tej jest wszystko napisane. Poza tym psychologia to tak prosta nauka i zupełnie nic w niej nie ma prawie że, że jak można by cokolwiek więcej wymyślić w temacie, niż w tej książce jest napisane, no i właśnie, hmm... wszystko w jednym miejscu, cała nauka i potem to można sobie szukać różnych szczegółów gdzieś indziej, w innych książkach, ale w sumie nie ma po co nawet, bo można by sobie zepsuć myślenie, więc lepiej nie, oczywiste...

Hmm... no i właśnie. To jedyna książka do psychologii na całym świecie, inne mogą być zesłane w nicość, a nawet powinny, proste, oczywiste.

Bardzo ładna pani jest na okładce, zawsze bardzo mi się podoba, na pewno musi być miła i grzeczna i dobra, i na pewno jest mądra i wszystko rozumie, jak jest na świecie, bo tak wygląda, oczywiste... bardzo ładna okładka, przynajmniej zawsze się cieszę, jak widzę tę książkę, że na pewno ją lubię, bo jest fajna, oczywiste...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Cztery po północy
Wysłany: 2019-09-02 15:07:48


Widząc taki tytuł, mam panikę niedowierzania i zaczynam się bać, jakbym był w jakimś nierzeczywistym świecie, w jakimś horrorze, który wydaje się być rzeczywisty, hmm...

Co to znaczy "Cztery" po północy?

Nawet dzieci z przedszkola, kiedy mają zajęcia z j. angielskiego i akurat uczą się o zegarku i godzinach, od razu widzą, że tytuł oryginalny to "Czwarta po północy" - past midnight brzmi jak przykładowo six past ten czyli sześć minut po godzinie dziesiątej. Czyli wnioskując logicznie, skoro midnight to północ, to pewnie chodzi o czwarta godzina po północy, hmm... czyli czwarta rano, powiedzmy, hmm...

O czwartej nad ranem podobno śpi każdy człowiek, obojętne, czy dziecko, czy dorosły, ale to jest taka godzina, że czy pracując do późna w nocy, czy wstając rano do pracy, przykładowo - o czwartej nad ranem i tak na pewno każdy śpi, hmm... można by to kiedyś sprawdzić naukowo, statystycznie, ale tak by się wydawało, ciekawe...

No nic, w każdym razie co to za tytuł? Cztery po północy? Hmm... kurde, to jakiś horror, Boże! Ratunku!

Możliwe, że te langoliery wszystko gryzą i psują, albo policjant biblioteczny wkroczył do akcji i tak się zdenerwował, że zaczął zmieniać tytuły książek, hmm...

Ciekawe, no horror, to horror, musi być strach, oczywiste, zasadniczo, oczywistości...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Pan Samochodzik i templariusze
Wysłany: 2019-08-28 14:19:43


To wydanie jest dla mnie najgenialniejsze, zbierałem sobie całą serię z tymi okładkami, tego wydania, doszedłem chyba do "Złotej rękawicy", albo "Niewidzialni" i jakoś więcej nie mogłem znaleźć, hmm... te dwie ostatnie były już trochę innymi opowieściami, w jakimś sensie, niż poprzednie części. Najbardziej lubię "Templariuszy", "Niesamowity dwór", "Księga strachów" miałem wydanie Naszej Księgarni chyba, które czytałem, klejone tak, że się rozpadało potem, nie z tej serii, , ale potem sobie uzupełniłem egzemplarz z tej serii, żeby mieć wszystkie z tej jednej serii, "Zagadki Fromborka" i potem z dawnych wydań, zupełnie starszych jakichś "Człowiek z UFO" i "Tajemnica tajemnic" - te opowieści najbardziej mi się podobają, super komplet przygód, inne można sobie też poczytać, ale chyba nie są już takie fajne, zależy kto jakie lubi, oczywiste.

Najgenialniejsze książki przygodowe dla młodzieży, jakie w życiu czytałem, z tych polskich, znanych, naszych, inne nie przychodzą mi do głowy nawet teraz, hmm... kiedyś sobie przypomnę na pewno...

Jeśli będę miał czas w życiu jeszcze, to na pewno przetłumaczę sobie te ulubione części na język francuski, bo to ciekawe, jak będzie brzmiało i jak będzie się to czytało, te same przygody, te same opowieści, ale po francusku. Bardzo mnie to ciekawi, we Francji pewnie nikt nie zna tych książek, więc pewnie dzieci i młodzież we Francji nie mają czego czytać nawet w młodym wieku, oczywiste. No bo co niby? Chyba, że Juliusza Vernea, ale to grube i "ciężkie" klasyki są, więc kto by miał siłę i czas na takie czytanie, oczywiste, a te polskie przygody są nie za długie, w różnych częściach, inne, cała seria różnych przygód, akurat do poczytania, na dodatek w zależności kto jakie przygody lub zagadki lubi, no i właśnie, hmm...

Kiedyś sobie chociaż jedną przetłumaczę, to zostawię na przyszłość francuskim dzieciom i młodzieży, będą sobie czytać przygody i poznawać zagadki różne, historyczne, wakacyjne, dużo różnych, w zależności co akurat i gdzie się działo i kto był szpiegiem, albo przestępcą ściganym przez Pana Samochodzika z ramienia Ministerstwa Kultury i Sztuki, czad... oczywiste...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Romans mumii
Wysłany: 2019-08-27 17:41:46


Czytałem ostatnio po francusku tę książkę, dlatego potem nie mogłem znaleźć, czy jest jakieś tłumaczenie na polski, bo szukałem po "Opowieść mumii", czyli Le roman de la momie, okazuje się, że jest jakieś jedno tłumaczenie, no to super, przynajmniej jest, hmm... to chyba nie jest romans, to opowieść smutna, tragiczna może nawet w sumie, romantyczna opowieść o nieszczęśliwej miłości, z czasów starożytnego Egiptu. Piękna opowieść, czyta się jak wielką opowieść z dawnych czasów, jak legendę jakąś, napisaną "wielkimi słowami", ale w sensie jakimś innym, chodzi o wielkie, poetyckie zdania, opisujące jakby wielką legendę, jak potem w kinach pokazują na wielkich ekranach, wielka, piękna opowieść, szczególnie, że to o Egipcie, no to wiadomo, musi być odpowiedni styl, rytm narracji, musi się czuć wielkość i potęgę i wieczność, oczywiste... no i ta opowieść tak brzmi, genialnie się ją czyta, a na dodatek w tym francuskim wydaniu, co mam i czytałem, jest pełno zebranych fajnych rzeczy z Egiptu, wstęp, opowieści "przy okazji" opowieści i żeby pokazać tło i bazę, na której powstała opowieść w sumie chyba zmyślona, autor sobie napisał własna romantyczną opowieść, bo tak bardzo mu się spodobała opowieść napisana na skrawkach papirusów, czy pergaminów, czy płócien, nie znam się aż tak - przy mumii jakiejś pięknej, młodej kobiety, znalezionej podczas odkryć geograficznych w czasach Napoleona, czy po Champolionie jakoś, trzeba by się znać, no ale jednak całe tło historyczne i wszystko, co potrzeba, żeby widzieć historię i jej sens i o co chodzi, znajduje się w książce, nawet fotografie, obrazy, rysunki - pełno drobiazgów z czasów starożytnego Egiptu, umiejscowienie w czasie, w historii, z wykorzystaniem znalezisk z XIX wieku, no i opowieść autora na tej bazie - własna, wymyślona, ale za to jak pięknie napisana i jak składnie i pięknie zrobiona, no dzieło sztuki normalnie, oczywiste... zabytek kultury i dziedzictwa światowego według mnie, bo gdzie potem szukać czegokolwiek o starożytnym Egipcie i o dawnej historii świata, o zdarzeniach, o tym, co było... w takich zbiorkach może potem odzyskać całe zaginione światy, oczywiste. No więc jak skarb, taka książka, oczywiste.

Ciekawe, jak wygląda to polskie tłumaczenie, ktoś z dawnych czasów to tłumaczył, w 50-tych latach, no to może można mieć nadzieję, że ktoś zrobił dobrą robotę raz i nie zepsuł nic, ciekawe, zobaczymy, pewnie kiedyś wypożyczę tę książkę, żeby sprawdzić. Kiedy samodzielnie sobie pisałem tę samą opowieść po polsku, wychodzi taka sama piękna, wielka, kinowa opowieść, no więc takie tłumaczenie powinno być, żeby było dobre, oczywiste.

Potem dla weryfikacji, przetłumaczyłem sobie pisząc po polsku to samo, co po francusku, ostatni rozdział, chyba XVIII, krótki, zakończenie tylko, że Tahoser władała Egiptem jeszcze jakiś czas i potem umarła, że złożono jej ciało, itp. i że są dziwniejsze szaleństwa angielskie, niż to, o którym tam się mówi, generalnie, hmm... no ale pisząc raz po polsku, wychodzi taka sama, piękna, filmowa opowieść, no więc tak powinno być przetłumaczone, żeby była ta sama opowieść, jak brzmi po francusku, oczywiste.

OK, kiedyś pożyczę i przejrzę, to zobaczę. Ciekawe. Fajnie, że ktoś przetłumaczył w ogóle, inaczej nikt by nie znał tej historii, hmm...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Trzy opowieści
Wysłany: 2019-08-27 16:14:48


O, jest wersja po polsku! To bardzo ciekawe, muszę wypożyczyć tę książkę, bo czytałem wersję oryginalną, po francusku, szczególnie o Julianie Szpitalniku było genialne opowiadanie, thriller horror jakiś, średniowieczny, aż strach, normalnie, jak z gatunków grozy, z romantyzmu coś, u Mickiewicza, czy Georgea Byrona, albo z Edgara Allana Poe, nie wiadomo, jak to czytać, czy jako poezję, historię religijną, czy horror z gatunków grozy, hmm... jak to w średniowieczu, czy romantyzmie w sumie, wiadomo, hmm...

Opisy miejsc od razu z początku opowiadania są tak pięknie szczegółowe, lub wyliczone, że od razu widziałem wszystko, jak w grze przygodowej, w której wędruje się postacią po świecie opisanym i rozwiązuje zagadki po drodze i następne przygody i zagadki, akurat trzy rozdziały, trzy osobne przygody typu rozdziały w jednej opowieści przygodowej, trzyczęściowej, jako całość - z tego wyszłaby genialna gra przygodowa na komputerze podzielona na trzy epizody, oczywiste. Wystarczy przepisać równo po akapitach opisy miejsc i zdarzeń i gotowa gra, postać / gracz musi tylko iść po tym świecie i realizować, co trzeba, zgodnie ze scenariuszem napisanym przez autora i gotowym do odegrania i można wtedy przeczytać całą książkę, zwyczajne tylko grając sobie, hmm...

Kiedyś może napiszę tę grę, jeszcze zdjęcia zamku ze szpiczastymi wieżyczkami, pokoje, sprzęty, zdarzenia, opisy prosto z książki i gotowe...

Na zboczu wzgórza, w lesie, w zamku o czterech spiczastych wieżyczkach... potem fosa z liśćmi, bo wojen dawno nie było, potem mostkiem prosto do zamku, dziedziniec, pompa z wodą, czy wodozbiór jakiś, pokoje, czy komnaty porozmieszczane, mury dookoła, wejścia na wieże, tajne przejścia i ucieczka podziemiami do lasu, potem dopiero horror i wizje, super gra przygodowa, oczywiste...

Ciekawe, jak to przetłumaczono, muszę na pewno kiedyś przejrzeć to polskie wydanie, żeby wiedzieć. Z reguły nie mogę w Polsce znaleźć żadnych dobrych tłumaczeń, jedynie szmelc i zagładę, które powinny być zakazane, oczywiste.

Może chociaż tę przetłumaczono dobrze, zobaczymy, kiedyś sprawdzę...

Bardzo fajna przygoda tajemnicza z czasów Robin Hooda, lub około jakoś, w Normandii lub okolicach... ciekawe, czy ten witraż i kościół też tam gdzieś są, hmm... muszę kiedyś pojechać do Normandii, poszukać... ciekawe... porobię sobie zdjęcia do gry...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Wahadło Foucaulta
Wysłany: 2019-08-27 12:48:51


Właśnie to wydanie Państwowego Instytutu Wydawniczego czytałem w latach 90-tych XX wieku, razem z "Wyspa dnia poprzedniego" i przy okazji "Imię róży" cienka-pionowa książka, z obwolutą, z czerwonym kapturem mnicha na okładce. Genialny komplet książek, mieć te trzy i znać.

Możliwe, że dlatego, że czytałem te książki jakoś po szkole średniej, zostały mi w pamięci na zawsze, a "Wahadło Foucaulta" nawet jako jedna z najgenialniejszych i najciekawszych książek, jakie czytałem w życiu, bo w jednym miejscu ma się całą historię świata, wszystkie tematy ciekawe i tajemnicze, zagadki i poszukiwanie Graala, religie, spiski, skarby historii i filozofii i całych dziejów ludzkości, a nawet może więcej - wszystko zebrane w formie opowieści współczesnej, jak to studenci na studiach, wiadomo, jest czas na poznawanie świata i odkrywanie tajemnic i o co tu chodzi i we wszystkim, czym jest świat, co ludzie tu robią, do czego dążą, mijają wieki istnienia świata i cywilizacji, i jakoś ten świat się kręci ciągle do przodu, hmm... wojny, tragedie, spiski, religie, tajemnice, masoni, tajne stowarzyszenia, kto rządzi tym światem? Kto tu jest kim i co robi? Kto z kim współpracuje i w jakich celach? Kto jest wtajemniczonym w zagadki świata i stworzenia nawet, gdzie jest Bóg? Czemu Ziemia się kręci, jedni mówią jedno, inni co innego, inni wolą uciec i nic nie mówić, jakby znali prawdę, hmm... a wahadło kiwa się spokojnie, milcząco, powoli, na długim sznurze umocowanym do sklepienia chóru, z izochronicznym majestatem przemierzając swój szlak, przez wieki... może tajemna liczba PI, łącząca w kosmosie wszystkie koła i okręgi w idealną formę... po ilu miejscach po przecinku uzyskuje się formę platońską idealną okręgu? Hmm...

No i właśnie... współczesna opowieść, cały materiał do poznawania świata i jego istoty i tajemnic znajduje się w historii i czasie minionym i dorobku pokoleń i całej cywilizacji, oczywiste...

... i następne pokolenia młodych poszukujących rozpoczynają ciężką pracę odkrycia spisku wszech czasów... - Na pewno wszyscy oszukują i chcą z nas zrobić idiotów, oczywiste... czas zacząć szukać samodzielnie i nie wolno w nic wierzyć, trzeba sprawdzać samemu, hmm... zasadniczo na pewno wszyscy kłamią i mają swoje cele, oczywiste...

Najpierw mapa, fiszki, informacje, zebrać, poukładać... następne mapy... inne informacje, hmm... coś tu jest nie tak, jakiś błąd, trzeba to zweryfikować, wait... to na pewno znowu ci templariusze, oni zawsze we wszystko są wmieszani, oczywiste...

Piękne wydanie po francusku Le Livre de Poche, czytałem sobie w Paryżu w 2009 roku, została mi książka na zdjęciu w kafejce przy Wieży Eifflea, na stoliku obok piwa, super...

Pełno fajnych tajemnic i ciekawostek, warto znać i rozumieć, że to tylko taka fajna przygoda, jak gra przygodowa, tylko że "oni" na pewno nie uwierzą, jak zawsze, diaboliści, będą szukać nadal i na pewno przyjdą, żeby im powiedzieć prawdę, albo przynajmniej oddać wszystkie fiszki i mapy porobione, bo na pewno ktoś zna prawdę, tylko nie chce powiedzieć...

Same tragedie, jak zawsze, typowe, oczywiste... i weź im tłumacz, hmm... nie mają rozumu, hmm... zagłada zawsze gwarantowana, oczywiste, typowe... i co poradzić... lato jest takie piękne tego lata na wzgórzu... widać wioskę, pola... piękne brzoskwinki, zbliża się wieczór... na pewno przyjdą, jeśli nie dziś... hmm...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Zbrodnie miłości
Wysłany: 2019-08-26 15:50:43


Akurat to wydanie czytałem kilka lat temu, wyd. Rytm, bardzo fajna rzecz, jako książka, dużo genialnych rysunków jest w książce, mimo, że chyba nie z tych zbiorów i nie dotyczących tych opowiadań zawartych w książce, jednak są tu umieszczone i jest co pooglądać, super są te stare rysunki, robione chyba w okresie, kiedy pan de Sade napisał te swoje opowiadania, przez jakiegoś współpracującego z nim artystę, super sztuka, kto by tak umiał fajnie robić rysunki erotyczne, jako ilustracje do opowieści? Oczywiste. Chyba miedzioryty, albo coś podobnego, ryte jakoś, nie wiem, nie znam się aż tak, ale piękna sztuka, jak widać, oczywiste.

Opowiadania w tym zbiorze "Zbrodnie miłości" są genialne, czyta się, jak szybkie, krótkie opowiadanka, na końcu wszyscy nie żyją.

Nie wiem czemu, ale od początku od razu się śmiałem, jak z jakiejś komedii i tak zostało przez całe opowiadania, aż do końca. Stwierdziłem, że to genialne komedie erotyczno-tragiczne na poziomie literackim i sztuki, czyli że dobra robota autora, bo nie każdy tak umie opowiadać pięknie, swobodnie i lekko, a na dodatek takie historie, no szczyt komedia moralizatorska, najpewniej. Czułem się, jakbym czytał własne żarty i filozofie, w tym samym stylu i lekkości narracji i podejścia do tematów dowolnych ludzkich. Tylko człowiek inteligentny może tak swobodnie sobie opowiadać, o czym akurat i robić przykłady dowolne, w sposób lekki, naturalny, że potem cały świat może nie dowierzać i patrzeć, jak na jakiegoś zwyrodnialca ostatecznego, albo coś, hmm... no cóż, trzeba mieć rozum i być inteligentną istotą, żeby móc rozumieć i nie mieć reakcji nieprawidłowych, nieadekwatnych dla rozumu ludzkiego, oczywiste.

Opowiadanie o biednej, nieszczęśliwej pannie Florville tak mnie poruszyło w sumie, że do tej pory, po lekturze, po latach, kiedy sobie przypomnę, to aż chce mi się płakać rozdzierająco, normalnie, z tych wszystkich przygód i tragedii, które zgotował los młodej, niewinnej, tragicznej, nieszczęśliwej, rzucanej losem... no po prostu płacz. Jak życie i los mogą być tak straszliwe...?

Strasznie mi żal tej biednej, młodej dziewczyny, niewinnej, cnotliwej, dobrej, uczuciowej, rozumnej, no po prostu... zawsze mnie to teraz porusza od razu, kiedy sobie przypomnę...

Podobnie o biednej, nieszczęśliwej pannie Eugenii - która córeczka na świecie nie chciałaby mieć takiego dobrego, ukochanego, kochającego tatusia, oczywiste... a mamusia, zamiast cieszyć się szczęściem rodzinnym i przyłączyć do wspólnej radości, musiała narobić tyle problemów, potem znowu wszyscy nie żyją, same tragedie, kurde...

Piękne są te opowiadania, bardzo poruszające, a na dodatek powodujących refleksję na temat miłości i tragedii ludzkich, a przecież w życiu mogłoby być tak pięknie, oczywiste, hmm... a i tak zawsze coś, nigdy nie da się przeżyć życia, jak by się kochało i marzyło, typowe, oczywiste...

Nie mogę znaleźć tu w bibliotece genialnego innego opowiadania, w formie dialogów, wygląda jak dramat trochę, w sensie literackim: "La Philosophie dans le boudoir" Filozofia w buduarze - cztery pierwsze dialogi - gdyby każda nastolatka miała takie przygotowanie w zakresach tematów filozoficznych, erotycznych i egzystencjalnych, jak w tej opowieści, być może każda by wiedziała, jak to jest i trzeba samodzielnie decydować potem, oczywiste. Miłość jest piękna, oczywiste, tak jak poznawanie świata, oczywiste... no ale potem można chcieć myśleć przykładowo o dobrej, szczęśliwej rodzinie i zaczyna się widzieć i rozumieć, czym różni się miłość od... hmm... jak rozumieć miłość... no i właśnie...

Super książeczki i opowiadania, klasyka i jakość na poziomach niespotykanych, bardzo wartościowe rzeczy - twórczość p. de Sade - raz ładnie zrobione rzeczy, mogą pozostać jako przykłady potem na przyszłość wieczną w sumie, nie łatwo zrobić piękną sztukę, a ten autor potrafił, no i super. Lubię to, bardzo wartościowy dorobek, w doskonałej przykładowej jakości, oczywiste.

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Historia świata
Wysłany: 2019-08-25 18:08:40


Jedna z najciekawszych i najlepiej zrobionych, jak dla mnie, "całościowych " historii świata - przegląd po całości, podobnie, jak książka "O budowie i czynnościach ciała ludzkiego" B. Zaremby - przegląd całościowy po temacie anatomii i fizjologii człowieka, ale w ujęciu pełnym tematu, pokazując tematy w kontekście naukowym prawidłowym, więc czytając "opowieść", wiadomo, o czym i co się czyta i można poznawać cały świat związany z tematami opisywanymi. Tak bym to ujął mniej więcej.

Pamiętam, że czytałem po fragmentach i przeglądałem tę "Historię świata" jakoś pod koniec lat 90-tych XX wieku i wydała mi się bardzo dobrą publikacją, bardzo dobrą książką, jako rzecz zrobiona, gotowa, jedna, konkretna. Wielu historyków, ale i zajmujących się różnymi tematami, w tym naukowymi, pisze jakieś książki, opisy, materiały, analizuje się jakieś wątki, zagadnienia, etc., wiadomo, świat nauki i tematów możliwych na świecie jest ogromny, każdy coś sobie analizuje, pisze, opowiada, bada, etc., no ale jednak są czasem możliwe do znalezienia opracowania całościowe, a na dodatek dobrze raz zrobione, jak przykładowo wspomniane książki.

Ta historia Wellsa chwilami wydawała mi się może fantastyką, ale bliską rzeczywistości, ze względu na to, co pisał w swoim życiu autor tej historii, czyli ze względu na inne książki autora, no więc nagle widząc historię świata, nie wiedziałem, jak do tego podejść, oczywiste. Do fantastyki, czy science fiction?

Okazuje się, że to bardzo dobra, porządkowa praca, jak komputerowa, jak dla mnie. Zebrano materiał informacyjny typu historycznego, znany z dziejów świata, który pozostał i istnieje na świecie, który jest znany generalnie, wszystko, co wiadomo o historii świata i uporządkowano w piękną opowieść o historii świata - tak widziałem tę książkę wiele lat temu i tak mi zostało. Informatyczna, porządkowa, rozumna, logiczna praca.

Gdyby mieć zajmować się programowaniem materiału historycznego do przetwarzania komputerowego - pewnie ta książka byłaby dobrym wstępem, żeby osadzić wszystkie główne informacje, daty, wydarzenia, etc. - uporządkowane chronologicznie i logicznie za cały znany ludzkości okres dziejów świata - na bazie danych i w systemie, który mógłby potem uzupełniać, analizować i przetwarzać informacje historyczne o przeszłości, aż do uzyskania pięknego dzieła wszech czasów, czyli cała historia świata uporządkowana i zweryfikowana i gotowa, hmm...

Jako dla informatyka, Historia świata Wellsa jest genialną książką i tak ją widzę i oceniam. Dzieło sztuki niepowtarzalne, proste, oczywiste. Ciekawe, czy gra komputerowa Sid Meiers Civilization mogłaby zaimportować książkę H. G. Wellsa i pokazać symulację historii świata na swoich mapach i w swoich systemach gry? Ciekawe... jak by nie było, zawsze do zrobienia, ktoś kiedyś zrobi, to pokaże i będzie gotowe. Genialna książka, jak dla mnie klasyka i dzieło sztuki prawie że inżynierskiej, przynajmniej w zakresie logiki, rozumu i porządku, super rzecz, oczywiste.

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Noc bezprawia oraz inne szalone opowieści
Wysłany: 2019-08-22 13:51:07


Z książek p. Marcina Wolskiego zawsze znajdowałem sobie te, które akurat były dla mnie ciekawe, nie wszystkie, jakie napisał, ale te ciekawe dla mnie właśnie, oczywiste. Dużo ciekawych rzeczy można poczytać i zawsze coś sobie znaleźć, kiedyś zbiorę i zrobię listę z komentarzem, co i dlaczego mi się podobało. Dzięki współczesnym publikacjom z lat 90-tych i początku XXI wieku nawet znalazłem na półkach starą książkę "Z przymrużeniem ucha", z lat 80-tych jeszcze - pewnie bym jej nie zauważył nigdy, gdyby nie współczesne książki tego autora, stąd nagle patrzę na nazwisko autora: "Marcin Wolski", ciekawe - no i wyszło, że te zebrane utwory w "Z przymrużeniem ucha" też są niektóre genialne, jakie lubię, ciekawa fantastyka, ciekawe podejście refleksyjne do świata, filozofii, rzeczywistości, podobne, jak moje, prosto ludzkie czyli. Nie łatwo znaleźć rozumnych, zwyczajnych ludzi na świecie, bo kiedy się znajdzie, to jakby znaleźć kogoś ze swojej rasy normalnie, oczywiste - w wielkim kosmosie istot innych, w pustym świecie jakichś "ludzi" i innych istot, ale kto ma rozum i świadomość ludzką z tych istot? No i właśnie...

W tym zbiorku bardzo fajny pomysł jest o "Wideo Pana Boga", pewnie bardzo aktualny pomysł w nauce i informatyce, oczywiste. Przypomina się potem film "DejaVu", o satelitarnym podglądaniu i archiwizowaniu widoku całego świata w trybie czasu rzeczywistego, ale również przewidywanie stanu i zdarzeń w przyszłości bliskiej i dalszej, oraz przeszłość... no i właśnie - wystarczyło takiego satelitę postawić na orbicie kilka tysięcy lat temu, uruchomić systemy i zostawić, a cała historia świata widoczna co do szczegółu - i tu nauka przynajmniej ma co robić aktualnie, a do tego rozdzielczość i szczegółowość, możliwe, że kiedyś będzie widać 100% okolicy Ziemi, na powierzchni i pod ziemią, co w oknach widać u ludzi, w mieszkaniach, w piwnicach, w kopalniach, 100% wszędzie, że nic się nie ukryje, nawet kto co ma w żołądku, a nawet 100% opis medyczny każdej istoty biegającej po Ziemi, lub znajdującej się w stanie dowolnym w sumie, aż do zakresu atomów może kiedyś. Można by szukać złóż wody, zaginionych skarbów, pieniędzy nawet, wszystko, co jest na świecie, byłoby widoczne, policzone, zanalizowane i READY[]... hmm... XXI wiek, proste, oczywiste...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Świat Zofii : [cudowna podróż w głąb historii filozofii]
Wysłany: 2019-08-21 14:20:29


Bardzo dobra książka, jedna z wartościowszych rzeczy, jakie czytałem w życiu, bo w jednej, dobrze zrobionej opowieści są wszystkie rzeczy, które lubię, czyli gry przygodowe, filozofia, sens życia i istnienia, historia świata i poznawania jak wszystko działa, czym jest, po co, etc. - genialna rzecz dla informatyka, dla młodej osoby starającej się poznawać świat prawdziwie, dla osób lubiących ciekawe przygody i tajemnice, a co najciekawsze, to nie jest science fiction, oczywiste. Rzeczywistość, czy opowieść o rzeczywistości - jest to w jakimś zakresie ten sam świat, lub to samo w tym samym świecie, o tym samym, czyli o rzeczywistości poznawanej, hmm... w zmyślonej opowieści o rzeczywistości można pokazać rzeczywistość prawdziwą, a często, jak w rzeczywistości, może to być niezła przygoda również, przy okazji, nie zmienia to świata i rzeczywistości, która zawsze musi być ta sama, prawdziwa, oczywiste, hmm... filozofia to w sumie trudna rzecz, poznawanie świata to nie łatwe zadanie, jak w przygodzie, oczywiste. Ciekawe, czy kiedyś komuś uda się rozwikłać wszystkie zagadki, żeby móc stwierdzić, że "to proste, wszystko już wiem i rozumiem". Hmm... czy przygoda w świecie filozofii i poznawania świata kiedyś ma szansę się skończyć powodzeniem? ...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Między ustami a brzegiem pucharu
Wysłany: 2019-08-06 12:36:15


Mam własne stare wydanie jakieś, Ludowej Spółdzielni Wydawniczej, z lat 70-tych lub 80-tych, z serduszkami na okładce, trochę się rozpada, ale to w niczym nie przeszkadza, oczywiste - jedna z najgenialniejszych książek, jakie czytałem w życiu. Wydań po 90-tym roku XX wieku pewnie bym się bał i nawet wolał nie dotykać, oczywiste, bo tylko stare wydania książek są dobre, inne na pewno sfałszowane, pozmieniane, poprawiane, zupełnie inne rzeczy, że na pewno i tak na szmelc i się nie dotyka nawet, oczywiste, bo nawet autor / autorka patrząc na swoje książki po latach w nowych wydaniach dostaliby szoku niedowierzania, krzycząc, że to nie ich książki! Jakieś fałszerstwo i kryminał, kto to pozmieniał!? - oczywiste.

Cieszę się, że nie ma tłumaczenia na język francuski tej książki, bo na pewno by ktoś zepsuł, gwarantowane, oczywiste, więc przynajmniej sam sobie przetłumaczę i będzie jak poezja, piękna opowieść ta sama po francusku. Całe szczęście, że nikt nie dotykał i nie próbował nawet i nie daj Boże, żeby ktoś próbował tłumaczyć na francuski oprócz mnie, oczywiste. Trzeba być Polakiem i wiedzieć, co się czyta, to pierwszy warunek, potem trzeba znać język, na który się tłumaczy, a dopiero potem można ewentualnie, wiedząc po co i z jakiego powodu, oczywiste.

Może zdążę w życiu, to zostawię ludziom po francusku. Innych tłumaczeń nie ma prawa być już nigdy wiecznie, oczywiste.

Trochę kojarzy mi się ostatnio twórczość Guy de Maupassanta, być może w kwestii politycznej lub filozoficznej, czy może w zakresie tematów dotyczących prusaków, hmm... tu u p. Rodziewiczównej był akurat inny problem trochę, nie tylko o kretynizm by chodziło, ale o problem kundli i mieszańców, hmm... bardzo dobra książka, pokazuje świat i jak jest, szczególnie w relacji z rasami tępymi, jak niemieckie przykładowo właśnie, hmm... klasyka, jak dla mnie. Powinna być wpisana w listę dziedzictwa narodowego i zawsze chroniona jako narodowy skarb, tak jak książki Mickiewicza, Sienkiewicza, czy inne klasyczne polskie rzeczy, twórczości, książki, etc. Oczywiste. Póki "Między ustami a brzegiem pucharu" istnieje, dopóty Polsce nie grożą kundle i pajace spoza granic i krwi i pokoleń narodowych, dzięki Bogu, uff... Boże chroń Polskę i Polaków na wieki wieków. Amen. Oczywiste. Super komedia, do tego bardzo romantyczna historia, czasem przypominała mi się "Nad Niemnem" Orzeszkowej, albo "Chłopi" Reymonta... hmm...

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Gramatyka francuska dla młodzieży = Bescherelle junior
Wysłany: 2019-08-05 18:51:49


Pamiętam tę książkę z lat 90-tych XX wieku, bardzo mi się podobała, wszystko o języku francuskim w jednym miejscu, w jednej książeczce podręcznej, wystarczy mieć, to się ma na zawsze, miałem swoją własną nawet, oczywiste. Nie wiem, czy jest obiektywnie dobra, bo właśnie jakoś w 1998, czy 1999 roku, lub około jakoś ją przeglądałem, dopiero się uczyłem i mi się spodobała bardzo, że innej już nie potrzebowałem. Musiałbym pożyczyć teraz po latach, żeby sprawdzić, bo znam język francuski doskonale aktualnie, no to może warto spojrzeć, czemu mi się podobała kiedyś. Ciągle o nią pytam w bibliotekach, ale nie mają, hmm.... genialną książkę jakiś czas temu znalazłem, chyba tej samej autorki G. Migdalska: Cafe Creme 2 - bardzo lubię sobie czasem poprzeglądać i poczytać, mimo, że to poziom B1 jakoś, to jednak bardzo ciekawe czytanki, wszystko ciekawe tam jest, czuje się Francję, jaką się pamięta. Super. Ta autorka chyba widziała co robi i znała się na tym, co trzeba, taki mam wniosek. Pewnie gdybym szukał książek do j. francuskiego, to zawsze bym pytał najpierw czy jest coś p. Grażyny Migdalskiej, oczywiste. Muszę tę gramatykę przejrzeć po latach, czy na pewno jest dobra, że mi się podobała kiedyś.

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Kwiaty zła : (wybór)
Wysłany: 2019-07-16 12:15:12


Przeglądałem róże wydania "Kwiatów zła" Baudelaira w polskich bibliotekach i w księgarniach nawet - wszystkie tłumaczenia są tak bardzo złe, że powinny być zakazane, żeby nikt nie musiał tego czytać. Nawet dziecko zobaczy i porówna, że to są jakieś ostateczne głupoty, treść po francusku jest zupełnie inna, niż po polsku, no więc co to jest? Powinno się zakazać istnienia wszystkich tłumaczeń "Kwiatów zła" na język polski. Każdy, kto zna francuski potwierdzi, oczywiste. Przerażająca zagłada. Nie wolno czytać polskich tłumaczeń, bo można dostać choroby umysłowej od zupełnie chorych tłumaczeń, oczywiste.

Smaku

Posty:27

Dotyczy: Gramatyka języka francuskiego od A do... B2
Wysłany: 2019-07-16 12:11:43


Przeglądałem tę książkę, powinienem ją zwrócić tego samego dnia, w którym ją wypożyczyłem. Jest bardzo zła, nie dla ludzi. Przejrzałem wystarczająco dużo materiału i przykładów - nie powinno się jej nawet dotykać, bo jest dziwna, przykłady dziwne, filozoficzno-polityczne, jak z kosmosu coś, ale nie ze świata ludzi. Strach w ogóle pamiętać, że się widziało tą książkę. Powinna zniknąć z istnienia. Wiem lepiej, bo znam się na książkach i na języku francuskim na dodatek, oczywiste. Powinna być zakazana. !